W dniu 19 maja br. uczniowie klas I i III gimnazjum oraz VI SP zebrali się na parkingu przy Zespole Szkół w Łączkach Kucharskich. Pomimo, że zbiórka miała być dopiero o godzinie 5.50 to niektórzy przybyli znacznie wcześniej, aby się nie spóźnić. Wyjazd był możliwy dzięki organizatorom: pani Patrycji Wiktor (opiekun Szkolnego Klubu Europejskiego „Eurodworek”) i panu Bartłomiejowi Wiktorowi (wychowawcy klasy VI SP). Podekscytowani, mimo wczesnej pory, dużo rozmawialiśmy o tym co może się wydarzyć przez najbliższe dwa dni. Z niecierpliwością czekaliśmy na autobus. Gdy w końcu przyjechał, energicznie zapakowaliśmy nasze torby do bagażnika, by jak najszybciej wejść do pojazdu. Mimo, że wsiadaliśmy jako drudzy nie straciliśmy szans na siedzenie na końcu. Uczniowie z Lubziny zajmowali miejsca po jednej stronie autokaru, a my po przeciwnej. Po przemowie organizacyjnej, entuzjastycznie nastawieni wyruszyliśmy gotowi na nowe doświadczenia.
Gdy tylko wyjechaliśmy z parkingu, w autobusie zaczęły się rozmowy. Zanim zdążyliśmy się obejrzeć czekał nas już pierwszy postój w Binarowej. Wszyscy bardzo się ucieszyli z tego powodu, ponieważ mogliśmy rozprostować kości. Po około dwóch godzinach od rozpoczęcia wycieczki opuściliśmy granicę Polski. Niektóre osoby zafascynowane widokami nie zauważyły, że kontynuujemy podróż po drogach naszych południowych sąsiadów, pytając: „Ile jeszcze do granicy?” Na drugim postoju, zmęczeni już podróżą „wypełzliśmy” z autobusu by skorzystać z toalety, kupić napoje lub jedzenie i „znaleźć” Wi-fi. Po 15 minutach byliśmy już zwarci i gotowi, by kontynuować naszą podróż. Przejazd się dłużył, a nam wydawało się, że dojedziemy dopiero za miesiąc. Mimo to, znaleźliśmy ciekawy przerywnik, który nam umilił monotonną drogę, a konkretnie mowa o opowiadaniu kawałów. Po przekroczeniu granicy słowacko-węgierskiej z niecierpliwością wyczekiwaliśmy, aż w końcu będziemy mogli zobaczyć piękno Budapesztu na własne oczy.
Około godziny 14.20 dotarliśmy do celu podróży. Po wyjściu z autobusu spotkaliśmy się z naszą przewodniczką, która miała nas oprowadzić po tym historycznym mieście. Spacerem przeszliśmy na Plac Bohaterów, znajdujący się między dwoma budynkami Muzeum Sztuk Pięknych. Oglądając monumentalny Pomnik Tysiąclecia i kolumnę z Archaniołem Gabrielem na szczycie, słuchaliśmy o początkach państwa węgierskiego. Choć nie wszyscy uczestnicy wycieczki byli fanatykami pradziejów, to z wielkim zainteresowaniem nadstawiali uszu, by dowiedzieć się jak najwięcej ciekawostek związanych z tym miejscem. Dzięki pani przewodnik, taka lekcja historii, była dla nas czystą przyjemnością. W trakcie opowiadania mieliśmy okazję zrobić kilka fotek zabytkom, był również czas na zdjęcie grupowe. Następnym naszym celem był Park Vorasliget. Mieliśmy szansę przejść obok pięknego, utworzonego przez człowieka jeziora, które podczas pory zimowej zamieniane jest w największe sztuczne lodowisko w kraju. Podziwialiśmy zjawiskowy zamek Vajdahunyad. Za murami budowli zatrzymaliśmy się przy pomniku Anonymusa, który był pierwszym węgierskim kronikarzem. Udało nam się spotkać skrzypka, grającego tam od wielu lat i zachęcającego turystów do tańca. Udaliśmy się również przed budynek Parlamentu. Dowiedzieliśmy się m.in., że obiekt przed którym się znajdujemy, jest drugim co do wielkości gmachem parlamentu w Europie. Kolejną ciekawostką był Kościół Macieja z porcelanowymi dachówkami ułożonymi w kolorową mozaikę. Po przejściu zaledwie 150 metrów, znajdowaliśmy się już na Baszcie Rybackiej. Wolny czas spędzaliśmy tam w różnoraki sposób, ale głównie skupiliśmy się na kupowaniu pamiątek. Mieliśmy okazję wykorzystać naszą znajomość języków obcych, a konkretnie j. niemieckiego i j. angielskiego. Ostatnim elementem zwiedzania Budapesztu było Wzgórze Gelerta. Choć pod koniec dnia, bardzo zmęczeni, z wielkim trudem weszliśmy na szczyt, to zapierające dech w piersi widoki wynagrodziły nam wysiłek fizyczny. Po zrobieniu zdjęć, w pośpiechu zaczęliśmy schodzić na dół, by zdążyć na umówioną zbiórkę. Po drodze zatrzymały nas jednak pamiątki i lody. Przed autokarem uśmiechnięci chłopcy robili sobie selfie z azjatyckimi turystami. Ochoczo wsiedliśmy do autobusu, ponieważ wiedzieliśmy, że w hotelu czeka na nas obiadokolacja. Gdy tylko pan kierowca zaparkował, zabraliśmy swoje bagaże i poszliśmy się zakwaterować. Cała nasza grupa zajmowała pokoje na drugim i trzecim piętrze. Po pozostawieniu rzeczy, udaliśmy się do jadalni. Najedzeni wróciliśmy na piętro i szybko wzięliśmy prysznic, żeby spotkać się ze znajomymi jeszcze przed ciszą nocną. Gdy tylko wybiła 22.00 opiekunowie czym prędzej wyprosili osoby z niewłaściwych pokoi. Niejeden próbował przemknąć niezauważony przez korytarz, niestety nasi „nocni stróże” niestrudzenie czuwali. Co się działo w naszych pokojach, poza nie, nie wyjdzie.
Wczesna pobudka następnego dnia była nieunikniona. Szybko się ubraliśmy, spakowaliśmy i zbiegliśmy na śniadanie. Spotkało nas to, czego tak naprawdę spodziewaliśmy się - szwedzki stół. Każdy znalazł coś dla siebie- od płatków różnych rodzajów, przez smakowite warzywa, do parówek i jajek na twardo. Po jedzeniu zabraliśmy torby i już na dobre pożegnaliśmy się z hotelem Hunor. Nie obeszło się bez spóźnialskich, którzy weszli do autobusu tuż przed wyjazdem i zapominalskich biegnących w ostatniej chwili do pokoju po zostawioną rzecz, bo w końcu- czym byłaby wycieczka bez takich osób? Humory wszystkim dopisywały, ponieważ było ciepło i słonecznie. Drugi dzień zleciał nam bardzo szybko. W miejscowość Szentendre, zobaczyliśmy kościół św. Piotra i Pawła. Ogromna budowla wzbudziła w niejednej osobie duże wrażenie. Podczas gdy szliśmy do centrum, pilot wycieczki opowiedział nam o ścieżce rowerowej prowadzącej wzdłuż całego Dunaju. Mieliśmy okazję zwiedzić Muzeum Marcepana. Gościnni Węgrzy na samym wejściu poczęstowali nas kawałkami pysznej masy marcepanowej. Na piętrze mogliśmy zobaczyć dzieła z niej wykonane. Były to m.in. sceny z bajek, znane osoby i postacie oraz przedmioty codziennego użytku. Mogliśmy również obserwować jak jedna z pracownic maluje wcześniej przygotowane małe dzieła. W budynku muzeum znajdował się sklep w którym kupiliśmy słodkości w ciekawych kształtach i kolorach. Następnie udaliśmy się do centrum miejscowości z którego był piękny widok na Dunaj. Autokarem pojechaliśmy w stronę Wyspy Małgorzaty, a po przejściu niedługiego dystansu dostaliśmy się na miejsce. Mającą 2,5 km długości wyspę przejechaliśmy pojazdem wycieczkowym, oglądając piękno natury. Podczas wolnej godziny, zwiedzaliśmy ją już pieszo i robiliśmy pamiątkowe zdjęcia. Był to już ostatni punkt naszego planu podróży po Węgrzech. W drodze powrotnej zatrzymaliśmy się jedynie przy McDonald’s i KFC, aby napełnić żołądki jedzeniem.
O godzinie 14. 45 opuściliśmy parking. Jazdę umilały nam filmy, muzyka ale również… kawały! Ku zdziwieniu dołączyli do nas nasi opiekunowie. Został zorganizowany konkurs na piosenki. Postoje były co 2-3 godziny i coraz bardziej zbliżaliśmy się do ojczyny. Uczestnicy wycieczki chcieli jednak wracać do Budapesztu, lecz po nieudanych próbach przekonywania organizatorów zrezygnowali. Na parking ZS w Łączkach Kucharskich, gdzie czekali na nas rodzice, dotarliśmy około 22.20. Zaraz po zabraniu toreb z bagażnika i pożegnaniu znajomych z Lubziny, udaliśmy się prosto do własnych łóżek.
Takie wycieczki bardzo poszerzają horyzonty. Nie da się ubrać w słowa, tego co widzieliśmy, co przeżyliśmy, czego doświadczyliśmy. Jest to szansa do poznania wielu ludzi, z którymi na pewno będziemy utrzymywać kontakt w przyszłości. Podsumowując, wycieczki zagraniczne łączą ludzi, rozwijają zdolności językowe i uczą. Z pewnością niejeden uczestnik wycieczki z chęcią wróci do tamtych miejsc, bo naprawdę warto. Już do końca życia zapamiętamy tą wycieczkę i mile spędzone na niej chwile.
Serdeczne podziękowania chcemy złożyć na ręce dyrekcji obu szkół - pani Bożeny Pyzik – Dyrektor ZS w Lubzinie oraz pana Grzegorza Laski – Dyrektor ZS w Łączkach Kucharskich; dla rodziców uczniów, którzy umożliwili wyjazd swoim dzieciom, a w szczególności dla rodziców dzieci z klasy VI SP, za pomoc w znalezieniu sponsorów.
Ze słowami wdzięczności zwracamy się również do wychowawców- pani Beaty Kmiotek, pani Marty Zajchowskiej i pana Bartłomieja Wiktora, którzy zmotywowali młodzież, do udziału w tym przedsięwzięciu.
Gorąco dziękujemy opiekunom: pani Anecie Rzeczyckiej, pani Patrycji Wiktor, panu Julianowi Parysiowi oraz panu Bartłomiejowi Wiktorowi.
Nie zapominamy oczywiście o biurze podróży GLOBTRAMP z Krakowa, którego właścicielem jest pan Rafał Beruś, dzięki któremu czas wyjazdu był bardzo urozmaicony.
Wyrazy wdzięczności składamy również firmom za wsparcie finansowe, które okazało się być dla nas wielką podporą:
§ Panu Bartoszowi Skwarczek - G2A . com sp. z o.o. w Rzeszowie
§ Pani Annie Sroka - Centrum Szkoleń Okonin
§ Panu Januszowi Środa - Przedsiębiorstwo Usług Komunalnych Sp. z o.o. w Ropczycach
§ Pani Ewelinie Paryś - Salon Fryzjerski ”eFKa” w Ropczycach
§ Panu Krzysztofowi Maciołkowi - MK Piekarnia sp. z o.o.
Młodzież z Łączek Kucharskich pragnie również gorąco podziękować organizatorom: pani Patrycji Wiktor i panu Bartłomiejowi Wiktorowi za możliwość udziału w wycieczce.
Państwa pomoc była nieoceniona – z całego serca dziękujemy! JJJ
Nikola Strzok
Sonia Strzok