Nawigacja

Esej Sonii Strzok inspoirowany obrazem "Dziwny ogród"

Odkąd pamiętam,  interesowałam się sztuką. Ciekawiły mnie różne obrazy, dzieła, tych bardziej i mniej znanych malarzy. Wieczorami potrafiłam spędzać godziny na oglądaniu arcydzieł, czytaniu o ich twórcach i na dzieleniu się tą wiedzą z najbliższymi mi osobami- rodzicami, rodzeństwem, przyjaciółmi , a nawet czasem z nauczycielami. Najlepiej jednak pamiętam dzień, w którym pierwszy raz zobaczyłam obraz wspaniałego artysty Józefa Mehoffera pt. „Dziwny ogród”. To dzieło urodzonego 19 marca 1869 roku w Ropczycach malarza zaintrygowało mnie. Do dziś pamiętam, że zostało namalowane w 1903 roku, techniką olejną na płótnie. Chciałam się wtedy dowiedzieć wszystkiego o obrazie- gdzie i jak długo był malowany, co zainspirowało twórcę, ale przede wszystkim dlaczego taki tytuł. Co miał autor na myśli dając w tytule słowo „dziwny”? Od tamtego czasu ciągle zadaje sobie to pytanie.
       Wszyscy z pewnością pamiętamy  czasy, kiedy byliśmy jeszcze dziećmi i jak z niecierpliwością czekaliśmy na wiosnę, czy lato, by w końcu wyjść z domu i móc pobiegać po ogrodzie, poczuć zapach kwiatów, wiatr we włosach i ciepłe strugi deszczu. Gdy tylko słońce zaświeciło, wybiegaliśmy na dwór, za dom, by nacieszyć się słońcem. Był to azyl, z daleka od smutków, zmartwień, bezpieczne miejsce, oaza spokoju. Mimo że zdarzały się nieszczęścia, bo kto jako dziecko nie rozbił sobie kolana, upadając na kamień, nie zatarł łokci, przechodząc przez płot,  to ten ogród sprawiał, że byliśmy szczęśliwi. Victor Hugo powiedział: „Uśmiech jest jak słońce, które spędza chłód z ludzkiej twarzy”, ten cytat daje do zrozumienia, że dzieciństwo to czas uśmiechu, beztroskiej radości i słońca.  Takie dzieciństwo miałam właśnie ja. Ilekroć spoglądam na obraz Mehoffera, zawsze mam wrażenie, że dziecko bawiące się w ogrodzie to nie jest Zbigniew – syn malarza, a właśnie ja – jasnowłosa mała dziewczynka, uwielbiająca kwiaty, słońce, zabawy w ogrodzie.
 Spędzanie czasu z tymi, których się kocha było, jest i będzie bezcenne.  Antoine de Saint-Exupéry w książce pt. „Mały Książę” pokazuje czas młodości, jako niesamowity dar od losu. Tytułowy bohater,  podróżując między planetami, nie tylko dowiaduje się ciekawych faktów o świecie, ale również o pewnych wartościach. Ten czas nie tylko szybko mija, ponieważ razem  z nim odchodzą: abstrakcyjne myślenie, zdolność zrozumienia niektórych rzeczy. Sam autor pisze we wstępie: „Przepraszam wszystkie dzieci za poświęcenie tej książki dorosłemu. Mam ważne ku temu powody: ten dorosły jest moim najlepszym przyjacielem na świecie. Drugi powód: ten dorosły potrafi zrozumieć wszystko, nawet książki dla dzieci...”. Antoine de Saint-Exupéry pokazuje, że czas mija nieubłaganie szybko i  jeśli w dzieciństwie nie zrozumieliśmy na czym polegają wartości takie jak- miłość, przyjaźń, to w dorosłym życiu nie pojmiemy tego. Szczęście jest ulotne. Zawsze kojarzyło mi się z bumerangiem- jeżeli go komuś  rzucimy, wróci do nas.  „Dziwny ogród” Mehoffera to obraz właśnie o rodzinie. W cieniu owocowych drzew możemy zauważyć kobietę w szafirowej sukni- mamę małego Zbysia, która troskliwie spogląda na syna. Jest wesoła, można nawet zaryzykować tezę, że szczęśliwa.  W głębi obrazu widzimy jeszcze jedną kobietę w krakowskim stroju,  to zapewne opiekunka.  Czy Zbigniew będzie w przyszłości szczęśliwy, czy wspomni piękne słoneczne popołudnie spędzone w ogrodzie z najbliższymi?
Nagi chłopiec trzyma w ręku kwiaty, prawdopodobnie malwy, jest naturalnie szczęśliwy. Nie ma przy sobie telefonu komórkowego,  roweru, nawet misia. Jest nagi, beztroski, swobodny. Cieszą go proste rzeczy. Czy w obecnych  czasach jeszcze ktokolwiek pamięta o prostocie? Dziś dziecko ucieszyłoby się,  gdyby dostało najnowszą zabawkę, której nikt nie ma, być może nowe, modne ubrania. Czym jednak tak naprawdę jest istota cieszenia się z małych rzeczy? Według mnie to „radość z niczego”, z takich przyziemnych, codziennych spraw, gdy ktoś się do nas uśmiechnie, pomoże coś zrobić albo rozwiązać problem, fakt, że możemy wyjść z domu, bez obawy o utratę życia. Takie szczęście jest pokazane w wielu utworach , np. „Stary człowiek i morze” Ernesta Hemingway’.
Na  twarzy Santiago pojawia  się uśmiech gdy widuje  Manolo, albo gdy złowi rybę, dzielnie walczy z marlinem, przypomina sobie dawne czasy.  Marcin Urban, niestety nie tak bardzo znany w naszych czasach, napisał wiele pięknych wierszy, a jego poezja zachwyca swą konkretnością i błyskotliwością. W powiastkach filozoficznych, bajkach, fraszkach pokazuje i wyjaśnia w prosty sposób niektóre wartości. Wśród wielbicieli jest znany z używania trafnych rymów i nawet przy nostalgicznej tematyce potrafi wydobyć wywarzoną i spokojną treść. Marcin Urban w jednym ze swoich wierszy mówi:
 
„ Szczęście różny wygląd miewa:
raz rozkosznie z nudów ziewa,
innym razem pachnie kawą,
lub daleką w świat wyprawą.
 
Może być nieproste wcale,
generować koszty? ale
może też być chwilą na to
by się przyjrzeć zwykłym kwiatom.(…)”
 
Moim zdaniem jest to fantastyczny  wiersz, ponieważ w prosty sposób, ukazuje filozoficzny obraz szczęścia. Przedstawia radość życia  codziennego. Ojciec Philip Bosmans- flamandzki pisarz oraz kapłan katolicki, powiedział: „Kto potrafi cieszyć się z małych rzeczy ,mieszka w ogrodzie pełnym szczęśliwości”- choć często wydaje się to niezbyt realne, warto spróbować cieszyć się z drobnostek, a życie nabierze nowego smaku. Słowa Bosmans’a miały na celu nie tylko pokazanie ludziom wartości szczęścia z rzeczy małych, ale również ulotności tego uczucia. Na pewno wszyscy pamiętamy, gdy w dzieciństwie rodzeństwo czy kuzynostwo wytrąciło nam lub zabrało ulubioną zabawkę, nie  było to miłe uczucie.  A co wtedy czuliśmy? Złość czy miłość? Żądzę zemsty, czy chęć zrobienia czegoś dobrego dla tej osoby? Odpowiedzi są dla wszystkich chyba oczywiste. Z perspektywy czasu, myślę, że być może to były pewnego rodzaju przygotowania. Przygotowania do dorosłego życia. Pamiętam , miałam 7 lat i moja starsza siostra, chciała mi zrobić na złość i zabrała  mi  ukochanego misia. Nie chodzi tu o skradzioną  rzecz, lecz o popełniony czyn. Odczuwałam wobec niej  złość , a nawet wściekłość, gdyż  byłam do pluszaka   bardzo przywiązana, (zresztą, jak każde dziecko do ulubionej maskotki). Pozbawiając mnie zabawki, odebrała mi w pewnym sensie radość.
Czy obecnie nie spotykamy się z ulatującym szczęściem? Oczywiście, że tak. Ale skoro ono od nas odchodzi, to czy warto się starać, by powróciło? Moim zdaniem warto walczyć o to, by nasze życie było pełne radości. Lepiej poczekać na szczęście jakiś czas, niż wcale go nie otrzymać. Jak już zapewne zdążyliśmy się przekonać, wszystko w życiu jest ulotne- chwile, znajomości, nawet rzeczy się psują. Mimo tego  warto czekać na te pięć minut szczęścia.  Monteskiusz, słynny francuski prawnik, wolnomularz i pisarz epoki oświecenia, filozof powiedział:  „Szczęście jest naszą matką, nieszczęście – wychowawcą”.  W 100% zgadzam się z tymi  słowami.  Niedawno natknęłam się na jednej ze stron internetowych na piękny wiersz pt. ,,Ulotne szczęście”:
 
Jesteś mirażem
zamknięta w snach,
owoc westchnień
nieosiągalny.
 
Słabością i siłą
wlokącego dnia,
gorączką nadziei
na spojrzenie.
 
W oczach wiatr
widzę przelotny,
jedno mgnienie
niedosyt zostaje.(…)
 
W filozoficzny sposób autor  przedstawia istotę ulotności szczęścia. Porównuje je  do marzenia, które nigdy w pełni się nie ziści, do tajemniczego snu, do czegoś, co nie jest dostępne, aczkolwiek każdy chce to mieć. Jest czymś, co nadaje życiu sens, bo nigdy nie wiadomo kiedy nas spotka , zawsze czekamy z niecierpliwością na tę chwilę. Wspaniała jest w tym tajemniczość ,- nie wiemy, czy szczęście spotka nas za dzień dwa, czy może już czeka za rogiem,  jak wracamy ze szkoły czy pracy. Autor przedstawia, że nieraz możemy ulegać złudzeniu, wydaje się nam, iż zaraz dosięgniemy niedosięgalnego,  uchwycimy nieuchwytnego. Niestety w większości przypadków to tylko się nam zdaje.
Analizując dokładniej wcześniejsze rozważania, możny by zapytać:  dlaczego więc, szczęście jest ulotne, a nie trwa cały czas? Odpowiedź jest bardzo krótka. Udzielił jej już dawno temu irlandzki filozof i prozaik –George Bernard Shaw. Powiedział, takie zdanie:  „Szczęście przez całe życie! Nikt by tego nie mógł znieść, to byłoby piekło na ziemi.” Trudno się nie zgodzić z wypowiedzią. Zapewne niektórzy zapytają „dlaczego?”. Otóż, gdyby wszyscy  zawsze byli szczęśliwi, nie doceniali by tego faktu. We  fraszce „Na zdrowie” Jan Kochanowski pisał:
 
„Ślachetne zdrowie,
Nikt się nie dowie,
Jako smakujesz,
Aż się zepsujesz.(…)”
 
Już pierwsze cztery wersy, opisują całą istotę wartości zdrowia. Oczywiście można by było zamienić słowa w wierszu :  „zdrowie” na „szczęście” i „zepsujesz” na „odejdziesz”, ale nie ma takiej konieczności, ponieważ nasza wyobraźnia i rozum same mogą zinterpretować to jako szczęście.
     Według mojej opinii warto starć się, aby osiągnąć szczęście w życiu,  gdyż przynosi nam niezapomniane wspomnienia. Ale jak tego dostać? Pewien wietnamski budda Thích Nhất Hạnh powiedział: „Nie ma drogi do szczęścia. Szczęście jest drogą.”