Nawigacja

„Na ławeczce z Mehofferem…” - artykuł Natalii z kl. I gimnazjum

„Na ławeczce z Mehofferem…”
 

Jak do tego doszło, że zamiast szaleć na fejsie, spacerować z koleżankami, czy oglądać ulubiony serial, usiadłam na ławeczce z Mehofferem?
 
Kilka uwag o współczesnych priorytetach (zwłaszcza nas,  młodych)
 
Kiedyś, nie pamiętam już dokładnie dnia ani godziny, słuchałam ulubionej stacji radiowej, leciała fajna muzyczka, akurat taka, jaką lubię. W pewnym momencie jednak muzyka przycichła, a zaczęła się drętwa audycja, rozmowa jakichś dorosłych. Mądra pani stwierdziła, że w świecie, w którym żyjemy, ludzie coraz częściej przywiązują uwagę tylko do rzeczy, z których mogą czerpać korzyści materialne. Dodała (co mnie trochę zdenerwowało),  że dotyczy to głównie młodych ludzi. Chcą jak najprędzej wejść w dorosły świat, zapominając, jak ważne na tej drodze są wiadomości intelektualne. Już miałam przełączyć stację na bardziej muzyczną,
ale do rozmowy włączył się pan, który stwierdził (bardzo zresztą mądrze), że nie do końca zgadza się z przedmówczynią i tak źle z tą młodzieżą to nie jest, gdyż z pomocą w różnych  sytuacjach przychodzi szkoła i programy edukacyjne, które mają na celu uświadomienie nam (czyli młodzieży), co jest w życiu tak naprawdę ważne. Z tego powodu organizowane są w szkołach ciekawe konkursy, które mają na celu rozbudzić w młodych pasje i rozwijać zainteresowania.
 
I tu by mi się zgadzało…
 
Przypomniałam sobie nagle o własnych , całkiem świeżych doświadczeniach, bo przecież w ostatnim czasie sama wzięłam udział w takim konkursie i muszę przyznać, że jestem z niego dość, nawet trochę więcej niż dość, zadowolona. Polonistka , zresztą moja wychowawczyni ,próbowała zachęcić moją klasę do wzięcia udziału w konkursie wiedzy o życiu i działalności artystycznej Józefa Mehoffera. Przyznam, że bardzo się starała w tym motywowaniu. Bo i oceną z zachowania nam obiecała podwyższyć, i mówiła coś o tym, że jesteśmy zdolni, i takie tam. Konkurs miał być organizowany przez ropczyckie liceum , o którym myślę, więc zdecydowałam , że podniosę rękę. Za mną poszły jeszcze dwie dziewczyny , też lubiące wyzwania. Jak wiadomo, większość uczniów na informacje o konkursach tego typu nie reaguje raczej zbyt entuzjastycznie. Do głowy od razu przychodzą myśli o uczeniu się wielu dat i tytułów dzieł. Jednak i tym razem dałam się ponieść emocjom – pomyślałam , że może  „nie taki diabeł straszny, jak go malują”.
 
Kto by się spodziewał, że nauka o malarzu może być ciekawa…

  Konkurs, w którym wzięłam udział miał tytuł „Znany, sławny, ceniony – życie i twórczość Józefa Mehoffera”. Szczerze mówiąc, nie spodziewałam się, że nauka o malarzu, o którym może kilka razy w życiu słyszałam, okaże się tak ciekawa. Sama wiadomość, że urodził się  niedaleko mojej miejscowości, czyli w Ropczycach,  zmotywowała mnie do tego, żeby dowiedzieć się czegoś więcej na jego temat. Pani polonistka zgromadziła dla mnie i koleżanek – Gabrysi i Karoliny -  odpowiednie materiały, przyniosła przygotowane testy o malarzu, zapowiedziała spotkania konsultacyjne, a ja zwyczajnie  złapałam się za głowę. Wiedząc, że będę musiała to wszystko przeczytać, szczerze mówiąc, zwątpiłam, ale ku mojemu zdziwieniu, gdy zaczęłam czytać, te wszystkie ciekawostki mnie pochłonęły. Po prostu nie mogłam się oderwać. Życie Mehoffera nie okazało się tylko narodzinami, wielką sławą i nudną śmiercią. Tyle rzeczy mu się przydarzyło, przez tyle przeszedł, że zrozumiałam, iż swoje wszystkie uczucia wyrażał na płótnie. To nie był tylko jego sposób na zarabianie pieniędzy, to był jego sposób na życie. Mehoffer pokazał mi, jak dzięki ciężkiej pracy i wytrwałości osiągnąć swój cel i stanąć na podium. W przenośni i dosłownie, bo dzięki jego historii moja motywacja osiągnęła najwyższy poziom i konkurs poszedł mi wyśmienicie – zajęłam I miejsce.
 
„Dziwny ogród”, czy „Majowe słońce”, do dziś się nie mogę zdecydować

To, że znałam wszystkie daty, tytuły witraży , miejsca wykonywanych przez artystę polichromii, kolorystykę i style obrazów nie przydało mi się podczas konkursu, takich pytań nie przewidziano, ale to nic. Ważne, że do dziś nie mogę zdecydować, który z obrazów Mehoffera podoba mi się najbardziej. Czy „Dziwny ogród” z symboliczną ważką  i rodziną artysty, czy może „Majowe słońce”- dzieło przedstawiające piękny wiosenny ogród, a może przepełnioną smutkiem kobietę? Kiedyś jeszcze nad tym pomyślę. Może uda mi się zdecydować…

A teraz powiem , jak dorosły

  Suma summarum śmiało mogę stwierdzić, że konkursy tego typu nie są nudne, ani daremne. To właśnie one pomagają nam rozwijać swoją wiedzę przez zabawę, ciekawość i motywują nagrodami. Właśnie z nich czerpiemy wzorce, bo przecież mimo najszczerszych chęci nauczycieli i uczniów, nie jesteśmy w stanie na normalnych zajęciach wgłębić się w życiorysy sławnych i cenionych ludzi. Dowiadujemy się o nich tylko informacji ogólnych i może właśnie dlatego wydaje się nam to takie nudne. Ja osobiście szczerze polecam wszelkie takie konkursy i zabawy, gdyż można się z nich nauczyć wielu rzeczy, które przydadzą się nam w codziennym życiu. Nikt przecież nie powiedział, że musimy już do końca życia znać daty wszystkich wydarzeń z czyjegoś życia. Nie o to tutaj chodzi. Te projekty mają na celu pokazanie nam, jak ważny jest nasz rozwój intelektualny i zgłębianie wiedzy. Cieszę się zatem, że znalazłam czas na to , by usiąść na chwilę na ławeczce z Mehofferem – pomyśleć, zachwycić się, popatrzeć w tym samym kierunku.
 
Natalia Bereś kl. I gimnazjum